Wczorajsza wieczorna prognoza sprawdziła się niemal w 100 procentach. Do godziny 7 rano suma dobowego opadu w Poznaniu wyniosła 7 mm. Wątpliwości budzi jedynie przyrost pokrywy śnieżnej, zaledwie 5 cm. To trochę mało, zważywszy, że okoliczne stacje synoptyczne np. w Kaliszu, Zielonej Górze czy Legnicy wskazały większe wzrosty pokrywy w stosunku do sumy opadów. Wygląda to na jakiś błąd pomiaru, co jest bardzo prawdopodobne, choćby ze względu na dość silny wiatr, średnio 20 km/h. Być może jutrzejsza poranna depesza z poznańskiej stacji zmodyfikuje trochę wysokość pokrywy śnieżnej, choć i te aktualne 16 cm to i tak dość dużo i do 20 cm niewiele już brakuje.
Dziś w ciągu dnia śnieg już tylko prószył i podobnie może być jutro. Zwraca też uwagę pełne zachmurzenie, które powoduje, że dobowa amplituda temperatury jest minimalna i wynosi około 1°C. Wiele wskazuje jednak, że ta sytuacja się wkrótce zmieni.
Modele numeryczne, zarówno GFS, GEM i ECMWF, sugerują, że w weekend pojawią się rozpogodzenia, a to oznacza nocne i ranne spadki temperatur do być może nawet 20°C. Czy tak się stanie, trudno jeszcze przesądzać, ale wydaje się, że poznański rekord temperatury minimalnej tej zimy może już za parę dni paść. Na pocieszenie dla zmarźluchów napiszę, że w przyszłym tygodniu najprawdopodobniej ocieplenie i odwilż, ale to na razie trochę fusy, bo termin dość odległy.